poniedziałek, 18 lutego 2008

Piotr J. - zrób mi dobrze a powiem Ci kim jestes....

Walentynkowe zapijanie wolności - w każdym tego słowa znaczeniu, skończyło sie niespodziewanym i pozornie niewinnym zaproszeniem na piątkową kolacje z małym dodatkiem extra po północy - dyskoteka.

Wszystko toczyło sie niewinnie do momentu gdy, Piotr J. zorientował sie ze pozostawił w domu, powiedzmy:kolacyjnym, swój telefon. Nawet telefon nie stanowiłby jakiegoś większego problemu ale w połączeniu z butelka wina na głowę, 4 piwami i jednym drinkiem to zdecydowanie mieszanka wybuchowo-niebezpieczna... jeśli do tego dołączymy dwóch pełnych energii facetów, zamykana windę i 6 rano... zaczyna sie robić gorąco....

Idąc dalej tym tropem to telefon, alkohol, winda i wolna chata... to juz zdecydowanie za duzo...
...ale telefon, alkohol, salsa, winda, wolna chata, duże łózko... to już tylko może być jedynie sex.

Tyle tylko ze dziś rano nie wiedziałem, wchodząc do pracy, za którym biurkiem mam sie chować żeby mnie nie zobaczył...

Pozdrawiam
Piotr J.

... Jesteś Inżynierem.

Brak komentarzy: