Ostatnio uczyłem Hiszpanów mówić po polsku. Tak jak wszyscy obcokrajowcy najchętniej na początku chcą poznać zdania lub wyrazy które przydają sie najbardziej w życiu. Pomijając takie jak "dziękuje", "proszę" itp itd. najużyteczniejszymi są bluzgi. Tak wiec po krótkiej lekcji wszyscy wokoło używali całego wachlarza polskich bluźnierstw od CH..J po K...A i innych różnych różnistych.
Dziś dostaje maila z USA (wiadomo kto >:D), w PS. czytam:
juy chi vu duppa ;)
Nauka nie idzie w las - myślę ...
Pozdrawiam
Piotr J.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz