poniedziałek, 10 września 2007

Kolory mojego zycia...

Plaża, tak można nazwać ostatnie dni mojej marnej hiszpańskiej egzystencji. Nie robie nic konstruktywnego, mam poczucie, ze czas przelatuje mi miedzy palcami i nie rozwijam sie w żadnym kierunku. Wysyłam CV w poszukiwaniu pracy, rezultat nadal marny. Wciąż są studenci na praktykach, mam nadzieje ze sie ruszy już na dniach bo jak nie to będzie kicha.

Mam Mamę "na głowie" Mama jest mało wymagajaca, jej wystarczy tylko plaza i woda mineralna no i jakaś kolacja, przydał by sie tez premier Hiszpanii ale to już by był wówczas raj na ziemi i powiedzmy ze komfort na poziomie Hiltona lub Sheratona gwiazdek 5 +++++ - ogólnie jest bezproblemowa. Turnus Mamy kończy sie w środę. Zaczyna innych :)

A ja tak sobie siedzę w domu patrząc za okno na budynki dookoła oblane słońcem, na palmy o liściach koloru zielonego, na niebo koloru niebieskiego ze świadomością ze tam niedaleko, prawie za rogiem jest tez ogromna woda koloru granatowego. Tyle sie dzieje dookoła tyle jest pięknych rzeczy a ja mam chęci, mam chęci żeby iść dalej ale nie wiem czy chce sam, Nie wiem... ale z taka niewiedza idę idę idę przed siebie, patrząc radośnie w słońce które oślepia w dzień, które zachodzi późnym wieczorem a nocą pojawiają sie gwiazdy które migocą sie tysiącami na czarnym niebie. A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to ze oprócz wiedzy którą mam na temat uroków świata, to najpiękniejszą w tym wszystkim jest ta świadomość ze jesteście wy wszyscy. Pieknijsi niż cały ten kolorowy świat, i te palmy i ta woda i słońce i gwiazdy. Bo czym by był mój świat gdyby nie Wy.

Sciskammmmm

Piotr J.

Brak komentarzy: